środa, 12 października 2016

BIAŁE I CZARNE: SWINTON – RAMPLING – SAILLARD - SUR-EXPOSITION /performance/








Olivier Saillard jest  historykiem mody uprawiającym swą dziedzinę w sposób niebanalny, prowadzącym poetyckie rozważania na temat istoty fashion. Jest znany  jako komisarz szeregu wystaw, z których najgłośniejsze to  Couturiers  Superstars  czy Christian Lacroix, histoires de mode, obie w Muzeum Les Arts Decoratifs, a także kilku książek o modzie. W ostatnich latach, jako  dyrektor /od 2010/ Palais Galliera / Musée de la Mode de la Ville de Paris/ stał się także twórcą serii performance`ów, których tematyka krąży zwykle wokół  ubioru. 




Od jakiegoś czasu występuje w nich zjawiskowa Tilda Swinton. W tym roku do współpracy zaprosił Saillard także Charlotte Rampling, równocześnie oddalając się nieco od  swego ulubionego przedmiotu, choć w sumie tylko pozornie, bowiem Sur-exposition dotyczy fotografii,  a więc także fotografii mody. Dwie wielkie aktorki tworzą znakomity duet, w którym jednak porażająca magia Swinton spycha na dalszy plan partnerującą jej Rampling.




Tak jak wcześniejsze performance Saillarda, wpisujące się zawsze w ramy Festival d`Automne , a równocześnie w przestrzeń czasową, tematyczną i także fizyczną paryskiego tygodnia mody /tym razem Fashion Week Prêt-à-porter Women S/S 17/, i ten opierał się na bardzo rygorystycznej i minimalistycznej formie sprowadzonej do prostych, ale intensywnych w swej esencji , ruchów i gestów aktorek. Saillard poprzez swój ostatni koncept stawia pytanie o znaczenie fotografii  dzisiaj, w epoce, gdy fotografem staje się każdy posiadacz  nie tylko cyfrowego aparatu, ale zwykłej komórki czy  I-pada, i każdy przechowuje w swym wirtualnym archiwum dziesiątki, setki, a nawet tysiące zdjęć, z których większość stanowi przysłowiowy śmietnik cywilizacyjny, przeniesiony teraz w nieokreśloną, kosmiczną przestrzeń.




Przy pomocy Rampling i Swinton, Saillard powraca do przeszłości cytując najznakomitsze zdjęcia złotego okresu fotografii, te, które stanowią jej historyczny kanon.  Jednak samych obrazów nie widzimy, zamiast nich aktorki prezentują publiczności ich symulakry – dwustronne, czarno-białe plansze, które z pierwotnych odbitek zachowały jedynie oryginalne wymiary.





Ubrane w sterylne białe fartuchy muzealnych konserwatorów /potem zamienione na czarne/ wyciągają kolejno z magazynowego wózka służącego do wewnętrznego  transportu dzieł sztuki, z pieczołowitością, delikatnością i namaszczeniem,  różnych rozmiarów płaskie obiekty, a następnie opatrując je komentarzem zawierającym nazwisko autora zdjęcia, jego tytuł oraz rok powstania, pokazują widzom. 

  


Powtarzają się nazwiska Irvinga Penn`a, Richarda Avedon`a, Brassai`a i wielu innych.  Nieme fantomy majstersztyków światowej fotografii, wśród których należy się domyślać także najsłynniejszych zdjęć mody,  czasem zyskują dodatkowy komentarz gestualny. Aktorki przyjmują na tle tych plansz rozmaite pozy, nawiązujące być może do tych na rzeczywistych  zdjęciach, i zastygają w nich na kilkanaście sekund prowokując publiczność, która tym samym staje się elementem spektaklu, do fotografowania. 




Ta prowokacja  niesie w sobie ironiczny dystans do dzisiejszych zwyczajów posiadaczy rozmaitych urządzeń elektronicznych, którzy używają ich do „uwieczniania chwili” w sposób automatyczny, często bezmyślny. Żyjąc w epoce, gdy obraz stał się podstawowym elementem komunikacji między ludźmi, cierpimy równocześnie na jego nadmiar /overdose/, w którym każdy zdaje się częściej patrzyć na świat poprzez obiektyw takiego czy innego aparatu niż bezpośrednio oczami. Utrwalamy wszystko, łącznie z własnym wizerunkiem umieszczanym w najprzeróżniejszych kontekstach za pomocą robionych z odległości wyciągniętego ramienia selfies




Zestawiając mistrzowskie dzieła  fotografii  z rzeczywistością współczesnej banalnej fotografii społecznościowej, autor performance`u, przy pomocy Tildy Swinton i Charlotte Rampling składa hołd mistrzom fotografii analogowej, zazwyczaj czarno-białej /wszystko jest w tym performance czarno-białe: pokazywane plansze, białe i czarne uniformy aktorek/,  zmuszając do zastanowienia się nad wartością fotografii i fotografowania dzisiaj,  kiedy jest ono dostępne niemal  każdemu, demokratyczne i łatwe, pozbawione emocji związanych z ryzykiem „utraty ujęcia”. Nie daje odpowiedzi. Ale to, że jest on admiratorem tej sztuki z okresu  zanim uległa cyfryzacji podkreśla sama kompozycja performance`u oraz sposób bycia i poruszania się aktorek. Śledzimy z zapartym tchem każdy ich gest. Uwagę przyciąga zwłaszcza Tilda Swinton, której najmniejsze poruszenie dłoni, najdrobniejsze drgnienie  mięśnia twarzy wytwarza napięcia i skupia uwagę nieodpartym, niewytłumaczalnym magnetyzmem płynącym od jej osoby.




Spektakl  w sposób poetycki odwołuje się równocześnie do nieprzewidywalności i kruchości samej tradycyjnej techniki fotograficznej i zapisanego w niej prawdopodobieństwa błędu naświetlenia,  w wyniku którego zamiast obrazka można otrzymać jedynie czarną /niedoświetloną/ lub białą /prześwietloną/ odbitkę, o czym mówią dwie strony pokazywanych plansz. Tytuł Sur-exposition wskazuje na brak obrazu będący wynikiem prześwietlenia, ale również sugeruje jego całkowite "wymazanie" w efekcie nadprodukcji. Powszechne pragnienie uwiecznienia chwili doprowadza do jeszcze szybszego jej popadnięcia w zapomnienie, w przeszłość.





Obrazy powstające z niesamowitym przyspieszeniem zalewają naszą codzienność niwelując możliwość jakiejkolwiek kontemplacji. Rampling i Swinton, wspierając się fotograficzną spuścizną przeszłości, poszukując znaczenia oraz jakości  dokumentarnej i artystycznej zapisanej w poszczególnych fotografiach, nakłaniają do zatrzymania się, przedłużenia spojrzenia, nasycenia obrazu wagą niepowtarzalności uchwyconego w nim miejsca i czasu.


tekst:©Dorota Morawetz, ModArte_mag
Photos:©Gabriela Morawetz





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz