modArte-mag: W Krakowie byłyście po raz pierwszy 21 lat
temu na wernisażu wystawy Gilberta&George`a. Mniej więcej od tamtego czasu
wszędzie i zawsze pojawiacie się razem w identycznych strojach, które same
projektujecie. Czy interesujecie się modą? Czy wasze ubiory są w jakiś sposób związane
z modą współczesną, inspirujecie się nią?
E&A: Prawdę mówiąc, to w co się ubieramy nie jest
modą. Bardziej niż modą współczesną inspirujemy się filmem. Lubimy filmy z lat
30-tych i 40-tych. Jednak nie naśladujemy żadnego stylu.
W tym jest koncept rzeźbiarski. My raczej budujemy nasze
kostiumy; za tym stoi bardziej idea rzeźby niż idea mody. Czujemy nasze ubrania
bardziej jako rzeźbę.
Ale czasem zauważa się pewne relacje z modą; sądzimy jednak, że
częściej to my inspirujemy modę niż ona nas.
Kiedyś często przechodziłyśmy do naszej galerii bardzo blisko
dzielnicy mody, a potem zobaczyłyśmy na jakimś pokazie pewne elementy jakby
zapożyczone od nas. Myślę, że wiele razy inspirowałyśmy modę. Kiedyś
kupiłyśmy mnóstwo haftów, ogromną ilość, i użyłyśmy ich na naszych spódnicach.
Były pełne haftów. A potem zobaczyłyśmy takie hafty na pokazie mody.
modArte-mag: Co o tym
myślicie. Czy to zbieg okoliczności?
E&A: Funkcjonujemy w systemie gwiazd. Jesteśmy trochę jak gwiazdy kina: gdy się
ukazujemy jest dużo ludzi, którzy nas fotografują, są wśród nich także
projektanci i oni potem z tego korzystają. Nie chcemy powiedzieć, że oni nas
kopiują 1 do 1, ale jakieś małe ślady naszego wpływu można odnaleźć.
modArte-mag: Jednak
moda ma dla was znaczenie. Oglądacie pokazy mody?
E&A - Lubimy modę, także lubimy ją oglądać, jeśli mamy
czas i okazję. Nie interesuję się żadnym specjalnym stylem. Owszem,
patrzę na to, jak coś zostało zrobione, jaki ma krój, zauważam fajny pomysł. Staramy się znaleźć sposoby by jak najprościej
coś zrobić. Nie jesteśmy artystami, którzy mogą powtarzać coś bardzo
specjalnego z mody. My jesteśmy artystami konceptualnymi. Czujemy się też
bardziej rzeźbiarzami, a nie projektantami mody. Prawda jest taka, że to rzeźby
są naszymi ubraniami. Ja lubię wszelkie ekstrawagancje, ale nie chcę im nadawać
nazw. Lubię wszystko, co jest zwariowane. Ale tak naprawdę przede wszystkim
lubimy to, co jest bardzo, bardzo klasyczne, a dopiero potem kombinację tych klasycznych rzeczy z tym co jest
szalone. To nam się najbardziej podoba.
Trzeba podkreślić bardzo ważny punkt: my jesteśmy z
przyszłości i czas ma dla nas inny wymiar. Moda ma bardzo krótki żywot. My mamy
nadzieję, że jesteśmy poza czasem i wobec tego nasze ubiory są pozaczasowe /niemieckie
„zeitlos”/.
modArte-mag: Czy wasz
ubiór jest jeszcze ubraniem, czy jest to raczej przebranie, coś co jest bliższe
kostiumowi w teatrze?
E&A : Jest obiema
tymi rzeczami równocześnie. Musi tak być. Podczas performance albo gdy się pojawiamy
na publicznych imprezach związanych ze sztuką jest kostiumem. Ale równocześnie
musimy wsiąść do taksówki, pojechać do Auschwitz, gdy jest na zewnątrz minus 10
stopni i musimy mieć odpowiednie buty i odpowiedni ubiór, który nas ochrania.
modarte-mag: Na krakowski wernisaż specjalnie zaprojektowałyście nowe kostiumy. Zawsze
wymyślacie je w odniesieniu do danego wydarzenia, czasu i miejsca?
E&A: Tak. To jest tak jak w teatrze i filmie, gdzie też trzeba bardzo dobrze zaplanować właściwy kostium na określony moment.
E&A: Tak. To jest tak jak w teatrze i filmie, gdzie też trzeba bardzo dobrze zaplanować właściwy kostium na określony moment.
modArte-mag: Sami
projektujecie swoje kostiumy. Gdzieś czytałam, że także sami je wykonujecie? To
prawda?
E&A: Nie,
nie!!!Oddajemy je do krawca.
rozmowa i zdjęcia: D.Morawetz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz