Olivier Saillard jest historykiem mody uprawiającym swą dziedzinę w
sposób niebanalny, prowadzącym poetyckie rozważania na temat istoty fashion.
Jest znany jako komisarz szeregu wystaw,
z których najgłośniejsze to
Couturiers Superstars czy Christian Lacroix, histoires de mode, obie
w Muzeum Les Arts Decoratifs, a także kilku książek o modzie. W ostatnich
latach, jako dyrektor /od 2010/ Palais
Galliera / Musée de la Mode de
la Ville de Paris/ stał się także twórcą serii performance`ów, których tematyka
krąży zwykle wokół ubioru.
Od jakiegoś
czasu występuje w nich zjawiskowa Tilda Swinton. W tym roku do współpracy zaprosił Saillard także
Charlotte Rampling, równocześnie oddalając się nieco od swego ulubionego przedmiotu, choć w sumie
tylko pozornie, bowiem Sur-exposition dotyczy fotografii, a więc także fotografii mody. Dwie wielkie
aktorki tworzą znakomity duet, w którym jednak porażająca magia Swinton spycha
na dalszy plan partnerującą jej Rampling.
Tak jak wcześniejsze
performance Saillarda, wpisujące się zawsze w ramy Festival d`Automne , a
równocześnie w przestrzeń czasową, tematyczną i także fizyczną paryskiego tygodnia
mody /tym razem Fashion Week Prêt-à-porter Women
S/S 17/, i ten opierał się na bardzo rygorystycznej i minimalistycznej formie
sprowadzonej do prostych, ale intensywnych w swej esencji , ruchów i gestów
aktorek. Saillard poprzez swój ostatni
koncept stawia pytanie o znaczenie fotografii
dzisiaj, w epoce, gdy fotografem staje się każdy posiadacz nie tylko cyfrowego aparatu, ale zwykłej
komórki czy I-pada, i każdy przechowuje
w swym wirtualnym archiwum dziesiątki, setki, a nawet tysiące zdjęć, z których
większość stanowi przysłowiowy śmietnik cywilizacyjny, przeniesiony teraz w
nieokreśloną, kosmiczną przestrzeń.
Przy pomocy
Rampling i Swinton, Saillard powraca do przeszłości cytując najznakomitsze zdjęcia złotego
okresu fotografii, te, które stanowią jej historyczny kanon. Jednak samych obrazów nie widzimy, zamiast
nich aktorki prezentują publiczności ich symulakry – dwustronne, czarno-białe plansze,
które z pierwotnych odbitek zachowały
jedynie oryginalne wymiary.
Ubrane w sterylne białe fartuchy muzealnych
konserwatorów /potem zamienione na czarne/ wyciągają kolejno z magazynowego
wózka służącego do wewnętrznego transportu
dzieł sztuki, z pieczołowitością, delikatnością i namaszczeniem, różnych rozmiarów płaskie obiekty, a następnie
opatrując je komentarzem zawierającym nazwisko autora zdjęcia, jego tytuł oraz
rok powstania, pokazują widzom.
Powtarzają
się nazwiska Irvinga Penn`a, Richarda Avedon`a, Brassai`a i wielu innych. Nieme fantomy majstersztyków światowej
fotografii, wśród których należy się domyślać także najsłynniejszych zdjęć
mody, czasem zyskują dodatkowy komentarz
gestualny. Aktorki przyjmują na tle tych plansz rozmaite pozy, nawiązujące być
może do tych na rzeczywistych zdjęciach,
i zastygają w nich na kilkanaście sekund prowokując publiczność, która tym samym
staje się elementem spektaklu, do fotografowania.
Ta prowokacja niesie w sobie ironiczny dystans do dzisiejszych zwyczajów posiadaczy rozmaitych urządzeń elektronicznych, którzy używają
ich do „uwieczniania chwili” w sposób automatyczny, często bezmyślny. Żyjąc w
epoce, gdy obraz stał się podstawowym elementem komunikacji między ludźmi,
cierpimy równocześnie na jego nadmiar /overdose/,
w którym każdy zdaje się częściej patrzyć na świat poprzez obiektyw takiego czy
innego aparatu niż bezpośrednio oczami. Utrwalamy wszystko, łącznie z własnym
wizerunkiem umieszczanym w najprzeróżniejszych kontekstach za pomocą robionych
z odległości wyciągniętego ramienia selfies.
Zestawiając mistrzowskie dzieła fotografii z rzeczywistością współczesnej banalnej
fotografii społecznościowej, autor performance`u, przy pomocy Tildy Swinton i
Charlotte Rampling składa hołd mistrzom fotografii analogowej, zazwyczaj
czarno-białej /wszystko jest w tym performance czarno-białe: pokazywane
plansze, białe i czarne uniformy aktorek/, zmuszając do zastanowienia się nad wartością
fotografii i fotografowania dzisiaj,
kiedy jest ono dostępne niemal
każdemu, demokratyczne i łatwe, pozbawione emocji związanych z ryzykiem
„utraty ujęcia”. Nie daje odpowiedzi. Ale to, że jest on admiratorem tej sztuki
z okresu zanim uległa cyfryzacji podkreśla
sama kompozycja performance`u oraz sposób bycia i poruszania się aktorek.
Śledzimy z zapartym tchem każdy ich gest. Uwagę przyciąga zwłaszcza Tilda
Swinton, której najmniejsze poruszenie dłoni, najdrobniejsze
drgnienie mięśnia twarzy wytwarza napięcia i
skupia uwagę nieodpartym, niewytłumaczalnym magnetyzmem płynącym od jej osoby.
Spektakl w sposób poetycki odwołuje się równocześnie do
nieprzewidywalności i kruchości samej tradycyjnej techniki fotograficznej i
zapisanego w niej prawdopodobieństwa błędu naświetlenia, w wyniku którego zamiast obrazka można
otrzymać jedynie czarną /niedoświetloną/ lub białą /prześwietloną/ odbitkę, o
czym mówią dwie strony pokazywanych plansz. Tytuł Sur-exposition wskazuje na
brak obrazu będący wynikiem prześwietlenia, ale również sugeruje jego całkowite "wymazanie" w
efekcie nadprodukcji. Powszechne pragnienie uwiecznienia chwili doprowadza do
jeszcze szybszego jej popadnięcia w zapomnienie, w przeszłość.
Obrazy powstające z niesamowitym
przyspieszeniem zalewają naszą codzienność niwelując możliwość jakiejkolwiek kontemplacji.
Rampling i Swinton, wspierając się fotograficzną spuścizną przeszłości,
poszukując znaczenia oraz jakości dokumentarnej
i artystycznej zapisanej w poszczególnych fotografiach, nakłaniają do zatrzymania się,
przedłużenia spojrzenia, nasycenia obrazu wagą niepowtarzalności uchwyconego w
nim miejsca i czasu.
tekst:©Dorota Morawetz, ModArte_mag
Photos:©Gabriela Morawetz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz